Anna Achmatowa

Zabieram Cię w podróż emocjonującą i emocjonalną. Podróż dwojaką, bo w głąb siebie i fizyczne miejsce, bo na ziemię dawnych Etrusków, a obecnie Włochów.

Włochy to kraj, za którym nie ma dnia, abym nie tęskniła. Pierwszy raz postawiałam swoją stopę na włoskiej ziemi z końcem sierpnia 2000 roku. Pamiętam jechałam wówczas autokarem i tuż po przekroczeniu granicy austriackiej, jeszcze wtedy były granice, gdzieś o 5 nad ranem zatrzymaliśmy się. Poproszono nas, byśmy wszyscy opuścili auto ponieważ właśnie się zepsuło. Wyszliśmy na świeże rześkie powietrze. Zaspana, ziewająca, otworzyłam oczy i zaniemówiłam. Oto przede mną rozpościerał się spektakularny masyw górski, który nie tyle swoją wielkością, co różnorodnością barw zachwycił mój wzrok. Mało powiedziane wstrząsnął mną do głębi. A skąd różnorodność barw? Włochy, koniec sierpnia, zatem trawa już spalona słońcem, żółcie, czerwienie i brązy prześwitujących lasów, a wszystko to skąpane w świeżości i rześkości porannego słońca i przyglądające się w błękicie nieba… I ten wielki błękit pozostał we mnie na zawsze.

Mijają lata a we mnie miłość do tego kraju trwa. Dodam, że przez te 19 lat nie było roku, abym tam nie zawitała, chociaż na krótko, na jeden, czy dwa dni. Były też takie lata, kiedy tam żyłam, mieszkałam, pracowałam i w Polsce bywałam jedynie gościem. W mej pamięci nie tylko jest błękit nieba, ale typowa dla Włochów radość i lekkość życia, otwartość, emocjonalność, autentyczność, „dolce far niente”, błogość, obfitość, słońce, dużo słońca, ciepło, wąskie uliczki, drogi pośród cyprysów, zapach kwitnących migdałowców, lody, pizza, makaron w różnej postaci, wina, sery, … i mogłabym wymieniać tak bez końca.

Moja dotychczasowa praca, którą wykonywałam zawsze powiązana była z Włochami, bo albo pracowałam w firmach włoskich, albo w takich, gdzie współpracowałam z nimi. Stąd częste podróże i wyjazdy do Włoch, a nawet jeśli bezpośrednio firma nie prowadziła współpracy z Włochami to zawsze znalazł się jakiś projekt, w którym mogłam wziąć udział, czy to ze względu na znajomość języka włoskiego, czy kontaktów i relacji z nimi.

Umacniając w sobie myśli o Włoszech, materializuję i tym samym kreuję w swoim życiu takie projekty, które pozwalają mi w tym kraju bywać, co jakiś czas i nim się zachwycać. Te podróże będące odskocznią od życia w Warszawie dają mi możliwość spojrzenia na pewne rzeczy z dystansem, to czynny odpoczynek, który łączę ze zwiedzaniem jednej z najstarszych cywilizacji na świecie, to „dolce vita”, docenianie i celebrowanie, które dostarcza mi wyśmienitych przysmaków, ale także slow life, czyli jakości w moim życiu.

To, jak tęsknota za sobą. Za swoją prawdziwą ja. Za swoją autentycznością.

Czego można nauczyć się od Włochów?

Wypoczynku, relaksacji, autentycznego „nicnierobienia”

Dolce far niente, czyli „słodkie nicnierobienie” – umiejętność wypoczynku, głębokiego relaksu. Aktualnie żyjemy w ciągłym ruchu, biegniemy za realizacją kolejnych celów, zadań, deadlinów. A w tej gonitwie i realizacji zatracamy tak ważną dla nas umiejętność relaksowania się, regeneracji, odnowy witalnej, a co za tym idzie energii do życia.

Doceniania i wdzięczności

Chyba żadna nacja nie potrafi tak cieszyć się przyjemnością, jaką jest jedzenie. To czasami pierwsze pytanie, które pada zaraz po pozdrowieniu Come stai? Jak się czujesz? Che cosa hai mangiato? Co jadłeś? Kraj, kiedy nie zawsze wiodło się dobrze jego mieszkańcom potrafią, jak mało kto być wdzięcznym za obfitość prostych pokarmów, które aktualnie są flagowymi symbolami Włoch.

Emocjonalność

To od Włochów nauczyłam się otwartości i autentyczności. I to za czym tęsknie najbardziej to za włoską typową rozmową, gdzie szczerze powie się o tym, co leży na sercu. To okazywanie emocji i mówienie o nich.

Otwartość na ludzi

Wynika to z życia w wielopokoleniowych rodzinach często w jednym domu, na jednym podwórku i zwracania uwagi na relacje, na potrzeby i oczekiwania innych.

Po co tam jadę?

– jadę tam do siebie i dla siebie;

– po to, by odpocząć, zrelaksować się;

– zachwycić wzrok pięknym krajobrazem;

– delektować się dobrym jedzeniem;

– smakować nowe przysmaki;

– pobyć w towarzystwie innych;

– spotkać się ze swoją autentycznością;

– jadę tam, by się otworzyć na swoje emocje;

– docenić siebie;

– praktykować wdzięczność;

– jadę, by doświadczać wszystkimi swoimi zmysłami nowych jakości;

– doświadczać radości i obfitości życia;

Zapraszam Cię serdecznie do podróży ze mną, którą organizuję w październiku. Szczegóły i program przedstawię jeszcze w tym tygodniu.