Dziś chcę się podzielić refleksją. Jestem w trakcie prowadzenia drugiej edycji kursu online z zakresu Pracy Moich Marzeń. I podczas wczorajszego lajwa przyszedł do mnie wgląd przypominający ten moment AHA!, dzięki, któremu dotarłam do źródła zmiany swojego przekonania na temat PRACY.

Miałam w sobie bowiem mocno zakodowany program, który oznaczał, że brak pracy to śmierć… Co wyjaśniało mój pracoholizm, od którego byłam uzależniona.

I w momencie, kiedy uświadomiłam sobie, w jakim schemacie żyję przyszła do mnie książka Marianny Williamson „Powrót do miłości”. A w niej taki oto fragment, który wpłynął na przetransformowanie mojego pojmowania PRACY:

(…) Nie proś Boga, be zesłał ci błyskotliwą karierę, proś Go, by objawił ci twoją wewnętrzną błyskotliwość. To rozpoznanie naszej błyskotliwości pozwala jej się wyrazić. Nie osiągniemy trwałych znaczących rezultatów w świecie zewnętrznym dopóki nie nastąpi w nas wewnętrzne poruszenie. Poruszenie wewnętrzne powoduje nieuchronnie skutki zewnętrzne. Wszyscy jesteśmy zdolni do wewnętrznego poruszenia, jesteśmy na nie zaprogramowani. To nasz POTENCJAŁ wielkości.

Osiągnięcia nie płyną z tego, co robimy, ale z tego KIM JESTEŚMY. Moc, jaką przejawiamy w świecie, wypływa z naszej osobistej mocy. Nasza kariera jest przedłużeniem osobowości. (…)

(…) Sukces oznacza zasypianie wieczorem ze świadomością, że nasze talenty i umiejętności zostały wykorzystane w sposób służący innym. Rekompensatą dla nas są wdzięczne spojrzenia, materialne dobra, które nas wspierają w radosnym działaniu i wysokiej energii. Prowadzisz interesy, by rozsiewać miłość. We wszystkim. W każdej dziedzinie. Twoja firma powinna rozsiewać miłość. Twój zakład fryzjerski powinien rozsiewać miłość. Twoja agencja nieruchomości powinna rozsiewać miłość. Kluczem do sukcesu jest uświadomienie sobie, że twoja kariera nie jest oddzielona od reszty twojego życia, ale jest rozszerzeniem twojej najbardziej podstawowej jaźni. A twoją najbardziej podstawową istotą jest miłość. (…)

(…) Wiedza o tym, kim jesteś i po co tu przybyłeś jest ważniejsza niż wiedza dotycząca tego, co chcesz robić. To, co chcesz robić, nie jest ważną kwestią. Pytanie, które należy zadać, brzmi:

„Kiedy robię cokolwiek, JAK TO ROBIĘ?”

Odpowiedź brzmi: „Z MIŁOŚCIĄ”. (…)

(…) Kiedy nasze serca się otwierają, nasze talenty i dary zaczynają rozkwitać. Cokolwiek robimy, możemy uczynić z tego swoją służbę. Nieważne, jaką formę przyjmie nasza praca, czy aktywność, jej zasadnicza treść jest zawsze jednakowa dla każdego: jesteśmy tutaj, by służyć ludzkim sercom. (…)

(…)Beethoven, Szekspir, czy Picasso nie tyle coś stworzyli, ile dotarli do tego miejsca w sobie, z którego mogli wyrazić to, co zostało stworzone przez Boga. Ich geniuszem była zatem ekspresja, nie twórczość. (…)

Z pozdrowieniami, Iwona